Wiatr w oczy

Na początek zagadka: jakie rozmiary mają widoczne na zdjęciach bluzki?

Odpowiedź: obie bluzki na pierwszym zdjęciu to XS, biała na drugim to 34, co zwykle oznacza to samo, co XS. Zawsze wybieram bluzki w takich rozmiarach i oczywiście niektóre fasony leżą na mnie trochę gorzej, ale raczej się nie zdarza, że ze mnie zwisają. Tymczasem gdybym w tej białej wyszła wczoraj na dwór, to zadziałałaby pewnie jak spadochron.

Pisałam już o tym, jak stresujące i rozczarowujące jest dla mnie kupowanie ubrań, zwłaszcza przez internet, i że w związku z tym rzadko się na to decyduję. Tym razem wybrałam opcję online, bo w związku z pierwszymi zakupami w Esprit i dołączeniem do programu lojalnościowego otrzymałam kupon na 50 zł do zrealizowania do końca miesiąca, a w ich sklepie stacjonarnym w Krakowie wybór jest, łagodnie mówiąc, bardzo, bardzo skromny.

Chciałam skorzystać z wyprzedaży i kupić sobie kilka rzeczy, głównie na lato, wybrałam więc cztery bluzki (na fotografiach widać trzy, czwarta to taki sam model, jak ta pod spodem na pierwszym zdjęciu, tylko w innym kolorze). Miałam nadzieję, że wszystko będzie OK, zwłaszcza że w grudniu kupiłam w tym sklepie sukienkę w rozmiarze XS, która pasuje na mnie idealnie.

Niestety, tylko bluzka z długim rękawem to standardowe XS, pozostałe – powiedziałabym, że między M i L, raczej L. Gdyby to dotyczyło tylko jednego modelu, mogłabym pomyśleć, że trafiłam na fason oversize, ale obie bluzki widoczne na zdjęciach są o WIELE za szerokie jak na XS. Albo z rozmiarówką Esprit jest coś bardzo nie tak, albo powinni zaznaczać na stronie, że dana bluzka jest WYJĄTKOWO szeroka. Aha, i jeszcze dołączyli mi do paczki voucher do sklepu z musli, ale kod nie działa…

Oczywiście musiałam odesłać trzy za szerokie bluzki, a więc dodatkowo powiększyłam i tak już duży ślad węglowy związany z tym zakupem. Najwyraźniej jednak jestem osobą bezduszną i do cna przeżartą konsumpcjonizmem, bo w innym sklepie złożyłam kolejne zamówienie. Czy znowu czeka mnie rozczarowanie? Zobaczymy.

Oczywiście, nieudany zakup ubrania to żadna tragedia, zwłaszcza że można je przecież zwrócić, ale musiałam sobie ponarzekać, bo wczoraj wszystko było nie tak: przesyłka, na którą czekałam, przyszła wyjątkowo późno (tym razem nie chodzi o ubrania), w ofercie Auchan online nie ma bezglutenowego ryżu Uncle Ben’s (właściwie prawie niczego tam nie ma), więc w najbliższych dniach będą musiała pofatygować się do tego sklepu osobiście (Omikron gratis), a ukoronowaniem tego „wspaniałego” dnia był kompletnie nieudany bezglutenowy placek drożdżowy.

Wiatr w oczy, zawsze wiatr w oczy. Wczoraj nawet ze śniegiem. Nawet Hiob straciłby cierpliwość.


Dodaj komentarz