W poprzednim ustroju, słusznie minionym, w trudniejszych okresach ludzie kupowali wszystko, co akurat „rzucili” do sklepów. Jeśli nie dla siebie, to na wymianę. Moi rodzice w zamian za kartki na wódkę, które otrzymali w związku z planowanym ślubem, załatwili sobie od kogoś duży drewniany stół, taki z rozsuwanym blatem, który to mebel w dodatku miał tylko trzy nogi, więc czwartą trzeba było zamówić u stolarza. Nie żeby ich wesele było bezalkoholowe, po prostu wódkę zorganizowali sobie jakoś inaczej. W każdym razie we mnie, dziecku stanu wojennego, podświadomie uruchamiają się podobne schematy działania, kiedy zobaczę w sklepie produkt bezglutenowy, zwłaszcza w promocji: kupuję, mimo że nie wiem, kiedy i do czego będę mogła go zużyć, a czasami nie wiem nawet jak.
W marcu nabyłam w Biedronce kilka opakowań placków kukurydzianych arepas, o których nigdy wcześniej nawet nie słyszałam, i dopiero w domu zaczęłam się zastanawiać, jak je przyrządzić. W internecie doczytałam, że takie typowe arepas formą bardziej przypominają bułkę, którą da się przekroić i przełożyć jakimś nadzieniem, natomiast placki z Biedronki wyglądały raczej jak grubszy naleśnik, więc krojenie nie wchodziło w grę. Musiałam wymyślić coś innego, oczywiście bezglutenowego:
Składniki (wersja I):
- placki kukurydziane arepas
- pesto (kupne, z pomidorów i bazylii)
- szpinak
- oliwki
- mozzarella (w zalewie)
- ewentualnie suszona bazylia
Składniki (wersja II):
- placki kukurydziane arepas
- pesto (z pomidorów i bazylii)
- szpinak
- ogórki kiszone
- polędwica z kurczaka (lub inna wędlina)
- mozzarella (tarta)
Sposób przygotowania:
Na opakowaniu podano, żeby placki opiekać w opiekaczu, tosterze lub na patelni „do pożądanego stopnia zrumienienia”. Dwóch pierwszych urządzeń nie posiadam, więc ten wybór był prosty. Pożądany stopień zrumienienia wszystkiego, co smażę/piekę, jest u mnie zawsze bardzo wysoki, niemal na granicy przypalenia (tak lubię), więc i nad tą kwestią nie zastanawiałam się zbyt długo.
- Podpiekam placki kukurydziane na patelni teflonowej, po obu stronach, bez użycia oleju czy innego tłuszczu.
- Przekładam z patelni na talerz i smaruję pesto, przykrywam warstwą szpinaku i na to nakładam:
- (wersja I) plasterki mozzarelli i przekrojone na pół oliwki, całość posypuję (ewentualnie) suszoną bazylią
- (wersja II) podsmażone wcześniej osobno plasterki polędwicy, plasterki ogórka kiszonego, całość posypuję tartą mozzarellą.
- Tak przygotowane placki przekładam znowu na patelnię i podpiekam pod przykryciem, aż się sery trochę rozpuszczą.
- Przed przełożeniem placków na patelnię można spróbować złożyć je na pół i trochę tę konstrukcję wzmocnić wykałaczkami, ale trzeba uważać, bo placki (przynajmniej te z Biedronki)) są dość kruche i łatwo się łamią. Poza tym do złożonych placków zmieści się mniej dodatkowych składników.
Podawać gorące prosto z patelni.